Forum W świecie masek Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Notre Dame de Paris
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum W świecie masek Strona Główna -> Sala Prób
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Masami
Przypadkowy widz


Dołączył: 24 Lis 2010
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tegucigalpa ;]
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:03, 25 Lis 2010    Temat postu:

Wspaniałe! Wspaniałe!Były jeszcze jakieś teksty o dziewictwie Esmeraldy z tego co pamiętam, ale nic nie pobije tłumaczenia "Belle" - piękna, wzniosła piosenka o miłości a my się śmiałyśmy ;)
Ja podejrzewam, że ci ludzie wokół mieli nas już serdecznie dość
faktycznie był facepalm za facepalmem a na koniec ręce mi opadły :( jak tylko wróciłam do domu musiałam posłuchać sobie francuskiej wersji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorothea
Adept


Dołączył: 05 Paź 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce

PostWysłany: Czw 19:06, 25 Lis 2010    Temat postu:

Libretto tłumaczyła Magda Femme.
A czerwony szaliczek za każdym razem mnie ómiera (kiedy widzę go na zdjęciach oczywiście, bo zobaczyć na żywo nie miałam okazji).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayesha
Solista


Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tarnobrzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:45, 25 Lis 2010    Temat postu:

Co do libretta zgadzam się w 100%! (chociaż dla mnie i tak najbardziej "śmiechogenne" są "kwiotki" Wysia!). Ja nie miałam z niego głupawek, tylko dlatego, że sumiennie się przygotowałam... ale jako, że to forum "podpada pod oficjalne" na tym zakończmy..., xD.

Acha, wkleję moją recenzję pisaną dla forum fanklubu Edyty Krzemień (klik). Recenzja pisana we wtorek zaraz po próbnej maturze z polaka (stąd te wzmianki, xD). Wklejam w formie niezmienionej.

Niedziela 21.11.2010r. Warszawa Sala Kongresowa

Skończyłam pisać tą próbna maturę, więc coś spróbuje zrecenzować (lepsze to niż porównywanie Mickiewicza z Kasprowiczem... nie pytajcie...).

Esmeralda - Edyta Krzemień
Od tego trzeba zacząć, w końcu dobry początek to podstawa!! Była świetna, genialna i niesamowita! (Jak zawsze). O ile w oryginalnym wykonaniu Esmeraldy nie lubię, w polskim jest moją, zdecydowanie ukochaną postacią!! Ten głos... mogę go słuchać latami trwając w słodkim upojeniu (tak, moje dziwne porównania są efektem próbnej matury)... Nie wiem w której to było piosence, gdzieś pod koniec, Edytka tek genialnie poprowadziła głos, że mnie wbiło w podłogę (nie w dostawkę, bo na tej "deseczce" wytrzymałam tylko przez pierwszy akt, o tym później), a moje usta utworzyły pozycję WOW... to było NIEZIEMSKIE... upadek, a gdy już myślałam, że żaden człowiek nie da rady, Edytka odbiła ten głos i go uniosła, udowadniając, że są jedynie rzeczy niewykonalne, a nie ma niemożliwych... (wybaczcie moje niefachowe słownictwo, ale inaczej tego nie oddam). Trudno mi pisać, bo było to tak niesamowite, ze żadne słowa tego nie określą... A ja wciąż jestem w szoku... O grze wiele nie będę pisać z dwóch powodów: 1. byłam zbyt zasłuchana, by na cokolwiek innego patrzeć, 2. (o tym podpunkcie dłużej później, przy mówieniu o samej realizacji widowiska). Na oklaskach, stwierdziłyśmy z Dern, że cokolwiek się stanie na Edytkę wstajemy. Przy okazji, dzięki za wsparcie w samotnym staniu na środku sali!! Musiałyśmy!! To trzeba było uczcić!! (to co po spektaklu, zamieszczę w osobnym "tekście", traktującym o tym co można robić w Wa-wie między 15 a 22.20 (niektórzy wiedzą o czym mówię (puszcza oko), xD).

Febus - Janusz Kruciński
Ja już mówiłam, że od Les Mis robię za jego psychofankę i coś czuję, że mi zostanie na stałe... Febusa jako postaci nie lubię, nawet bardzo, może stąd pochodzi moja subiektywna opinia, że jednak wolę go jako dobrego i słodkiego Valjeana (Jekylla), czy psychicznie porykującego Hyde'a (MRAU!), niż sk*****owego (powiedzcie mi, ze nie!!) Febusa. Oczywiście był genialny (by ktoś nie odniósł mylnego wrażenia!!), zasłuchana w jego głos zapominałam o moim "uwielbieniu" do postaci którą grał... Ogólnie doszłam do pewnej dziwnej konkluzji, którą się z Wami podzielę. Stwierdziłam, że "Janusz stanowi taki męski odpowiednik Edytki". Oczywiście chodzi mi jedynie o ich talent i moje do nich uwielbienie... mam nadzieję, że nikt się za to porównanie na mnie nie obrazi! Ma ono w pełni pozytywne znaczenie! Tak trochę odbiegając, po zobaczeniu Janusza i Edytki w roli zakochanych... Les Mis nie będzie dla mnie już nigdy tym samym <zgon>. A jak już o moich odchyłach to, gdy Janusz przebił Marcina czymś, co w moich oczach było 'kołkiem' wpadłam w kompletną głupawkę... Wracając na właściwe tory tej recenzji, po Edytce, Janusz był moim drugim numerem jeden niedzielnego wieczoru! Właściwie to muszę się przyznać, ze na oklaskach już przy nim chciałam wstać, ale stwierdziłam, że to jednak troszkę za wcześnie...

Clopin – Marcin Mroziński
Podobał mi się, przyznaje, że czekałam na niego na scenie w tej roli. Lubię zarówno jego głos jak i go jako artystę. Pomińmy moją czysto wizualną głupawkę na połączenie makijażu z jego fryzurą (coś dużo miałam tych, głupawek). (Swoją drogą nie ma to jak zaczynać od najważniejszych postaci, xD)

Quasimodo – Marcin Kołaczkowski
Moim umysłem włada chyba tylko jeden słuszny Quasimodo, a jest nim, oczywiście Garou... Marcin się starał i to było widać, ale gdy słucham Garou w moim organizmie zachodzą jakieś dziwne reakcje chemiczne (mam nadzieję, że nie brzmię teraz jak juror z "Mam Talent?), których Marcin nie jest w stanie wyzwolić, choćby staną na głowie i zaklaskał uszami... Jak już mówiłam, widać, że się starał, podobało mi się jak kulał, to były naprawdę fajnie realistyczne. Co do jego śpiewu mam jeszcze jedną obiekcję, lecz tym razem, pochodzi ona bardziej z nagrań, niż z niedzieli. Wydaje mi się, że śpiewając strasznie próbuje naśladować Garou, co mu raczej nie wychodzi... Cóż, cieszę się, że w niedzielę znacznie bardziej starał się być sobą, za to wielki plus!

Frollo - Paweł Tucholski
Pozytywnie mnie zaskoczył, gdyż nie mogę powiedzieć by jego głos mi się nie podobał, mimo to, nie przekonał mnie do swojej postaci. Frolla w oryginale lubię, jest cudownie kontrowersyjny – trudno go nie nienawidzić, a jednak, gdy się zastanowić, chce mu się współczuć... W musicalu, kocham jego piosenki, bo są nieziemsko emocjonalne! W książce ma kilka świetnie "cytato-twórczych" tekstów. A jednak Paweł był dla mnie w tej roli bezbarwny... nic na to nie poradzę (Nie ukrywam, że w ciemnych zakamarkach mojego umysłu, mam osobę której powierzyłabym tą rolę, xD).

Fleur – Patrycja Kazadi
Nie chcę być niemiła, ale nie... Wybaczcie, nie podobała mi się... Jej głoś był taką antytezą Edytki. O ile Edytka była genialna, o tyle Patrycja była słaba...

Gringoire - Michał Rudaś
Był dobry, nawet bardzo. "Czas Katedr" zaśpiewał świetnie! (Choć i tak wolę w tej roli Janusza!). Kurcze, nie wiem, co napisać... Powiem tylko, że przy "Księżycu" (czy to jest polski tytuł?) czekałam tylko, aż wejdzie Javert i pomacha mi przed oczami swoją pałką (kurcze, ja już zawsze będę mieć durne skojarzenia przy pojawiających się gwiazdkach z rzutników...)

Minusy:
- Brak orkiestry. Dobra to moje osobiste zboczenie po ROMIE, ale musical z puszczaną muzyką traci baaardzo wiele z klimatu...
- Fatalna organizacja, pomijam już fakt, ze z Dern przez jakieś 15min. szukałyśmy swoich miejsc (w którym to czasie absolutnie nikt nam nie pomógł, baaa, nawet nie było kogo o tą pomoc poprosić...), ale by na 15min. po rozpoczęciu spektaklu na sale wchodzili ludzie, gadający sobie i nie zjawiający się już na drugim akcie, to trudno mi zrozumieć...
- Jeszcze, co do umieszczenia miejsc. Ja miałam 33a, przede mną było 50a a za mną 54a, i jak tu się nie pogubić?
- Jak już o dorosłych, to i o dzieciach. Miałam niezły ubaw widząc gromadki takich 7-8 latków biegających sobie przed spektaklem i w antrakcie. Ja apeluję do rodziców: zanim zabiorą dziecko na spektakl, niech sprawdzą, o czym on jest!! (Chociaż mina pani, przytulającej, na oko 6 letnią dziewczynkę, i słuchającej "Jestem księdzem...", była zaiście interesująca..., xD).
- W antrakcie perełek typu "to leci z playbacku", czy "dlaczego ona ma męża?" nie było, ale to chyba zasługa mojego głośnego, wypowiedzianego przed spektaklem do Dern ostrzeżenia, że za takie perełki będę uświadamiać!
- W antrakcie nie było, ale w czasie spektaklu już niestety tak, współczuję Dern, która miała nieprzyjemność siedzenia przy państwie "wielce kulturalnych"...
- Niewygodne krzesła. Ok, czepiam się, ale za niebotyczne pieniądze ściągane od ludzi mogliby pokryć te dostawki chociaż jakąś gąbką, bo tak moja tylna, dolna część ciała po pierwszym akcie błagała o litość! Zwykłe miejsca też nie lepsze (przesiadłyśmy się na przerwie), niby miękkie, ale wąsko tak, ze nie idzie wejść, a ich pokrycie sprawia wrażenie jakby tylko czekało, by strzelić w Ciebie jakąś sprężyną... W związku z tym na drugim akcie usiadłam sobie na podłodze (jak spora część widowni) i rozkoszowałam się centralnym umieszczeniem mojego punktu obserwacyjnego, jak i miękkością dywanika!
- Może ja jestem przewrażliwiona, ale chwilami miałam wrażenie jakby pan Quasimodo miał problemy z mikroportem... Mi to nie przeszkadzało, ale martwiłam się jak aktor sobie z tym poradzi!
- Niemiłe było też natychmiastowe wypraszanie widzów od razu po spektaklu! Co to ma być, gdy czekałam z płaszczami na Dern, modliłam się tylko by nikt mnie nie zauważył i nie wyrzucił! Chociaż i tak szczytem było wygonienie nas gdy w wiadomym celu próbowaliśmy podejść do Marcina Kołaczkowskiego! By nie było, on nie był zajęty, i nie wyglądał jakby miał coś przeciw, za to obsługa najwyraźniej miała!!
- Co do minusów, to jeszcze, tak ogólnie mówiąc, sam fakt, ze ten musical jest "poobcinany", daje wiele negatywnych konsekwencji... Chociażby relacje między bohaterami, nie znając musicalu, czy chociażby książki nie sposób się połapać... Także możliwość aktorskiego odwzorowania postaci jest w moim mniemaniu utrudniona. Dekoracje również są przez to ograniczone, a sam spektakl bardziej przypomina koncert niż musical, mimo to, zgodnie z przysłowiem "jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma", jestem przeszczęśliwa, że mogłam obejrzeć, chociaż namiastkę (bardzo dobrą namiastkę!) musicalu!

Plusy:
- Podobała mi się scenografia. Nieco uboga, ale ładna, estetyczna, przyjemna dla oka i dobrze działająca!
- Fajne efekty rzutników, xD.
- Niezłe kostiumy, i (możecie się śmiać, ale ja mam do nich słabość!) "fascynujące" makijaże!!
- Genialne wprost sceny taneczne!!
- Ładny układ aktorów na scenie.
- Nagłośnienie, moim zdaniem naprawdę dobre, (choć wiem, ze wiele osób narzeka!!), w przeciwieństwie do Les Mis tu zrozumiałam wszystko (może to kwestia miejsca?)! Także plusem są wyraźne sceny chóralne!
- I na pewno wiele, wiele więcej! (ogólnie można powiedzieć, ze wszystko, czego nie ma w minusach, jest w plusach, xD).
- Acha i muszę zaznaczyć, ze wbrew wielu minusom ja jestem spektaklem zachwycona!! I chętnie obejrzałabym go jeszcze parę razy (przyłączam się do prośby o Kraków!!).

Poza spektaklem, czyli co można robić w Warszawie między 15 a 22.20.

Zacznę od części interesującej, czyli końcowej. Po wyjściu z "Notre Dame" postanowiłyśmy zaczatować na aktorów. Niestety, nie wiedzieliśmy którędy wychodzą, więc obrałyśmy punkt obserwacyjny i czekałyśmy. Nagle Dern (tu podziękowania!) zauważyła wychodzącego Janusza, niestety widocznie bardzo się spieszył, ale wiedzieliśmy już gdzie czekać na resztę. Udało nam się dorwać Edytkę i Marcina (łiiii!!). Dali nam autografy, a Edytka (chwali się!!!), widząc moją plakietkę, skojarzyła kim jestem, podziękowała za wiersz i uścisnęła mi rękę!! Wówczas w nagłym przypływie odwagi, powiedziałam, że na pewno spotkamy się w lutym, i że niestety nie będzie mnie w grudniu.... Ach... to było niesamowite przeżycie!
Po "polowaniu" na aktorów Guśka pożegnała się ze mną i z Dern i zwiała na pociąg, a my poszłyśmy poszukać czegokolwiek do jedzenia (bo obie praktycznie od rana nie miałyśmy nic w ustach). Przy okazji nie mogłyśmy się nagadać! Skończyło się na tym, że Dern odwiozła mnie na Dworzec i poczekała ze mną na autobus (dziękuję!!), a gdy wybiła 22.20... ale nie, to była zabawna sytuacja, więc trzeba dokładniej, xD. Więc było to tak. Mamy 22.20, ja z Dern stoję, pogrążona w głębokiej dyskusji przy samych drzwiach autobusu, trzy kroki dalej jakaś dziewczyna żegna się z chłopakiem namiętnie go całując, a kierowca patrzy na to wszystko... i... w końcu nie może już powstrzymać śmiechu... ! Gdyby Dern przytomnie nie zapytała go, czy nie chce już odjeżdżać, pewnie spędziłabym tą noc na dworcu, xD. (Dziękuję, jeszcze raz!!).
No to teraz czas na taką małą retrospekcję, czyli ROMA i cośmy w niej robiły, skoro byłyśmy na "Notre Dame"? Mianowicie poszłyśmy odebrać mój bilet na 26 lutego... i... postanowiłyśmy zostać dłużej... Wśród niekończącego się potoku dyskusji o "Upiorze...", zielonym "Upiorze...", "Les Mis", aktorach, nagraniach (), "Paint Never Dries" (puszcza oko do Justyny), itp., itd., udało nam się wepchać do ROMSKIEGO sklepiku i dać mu nieźle zarobić na programach TW. Po tej akcji udałyśmy się za ROMĘ i zaczęłyśmy łapać aktorów, udało nam się "upolować" Paulinę Janczak i Weronikę Bochat, a przy okazji gadałyśmy w taki sposób, że nie zdziwiłabym się, gdyby osoby postronne wzięły nas za jakąś ROMSKĄ obsługę, xD. To było totalnie szalone... ;))

Jeśli komuś chciało się przeczytać to gratuluję!


Ostatnio zmieniony przez Ayesha dnia Czw 21:46, 25 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:47, 07 Gru 2010    Temat postu:

http://www.youtube.com/watch?v=B7kGiRzGukU
Kulisy z Bydgoszczy, daję tutaj bo jakoś nie dorobiliśmy się specjalnego tematu dla polskiego NDdP, chyba ze względu że to nie jest musical pełnowymiarowy.

Podobają mi się słowa Janusza, że nie wolno usprawiedliwiać poczynań Febusa i że gdyby był rycerski to zostawiłby obie panie i podał się do dymisji albo wstąpił do klasztoru.

Postac Febusa chyba lubię najmniej, chociaż Patricka Fiori uwielbiam i zagrał to genialnie. Bo, że Januszowy Febus był świetny to znam tylko z waszych relacji.
Z dwóch złych, to zawsze bliżej mi jednak do Frolla, który był owładnięty żądzami a wiadome jak to z miłością bywa. Jest dobra i zła, ale Febusowi to się należy kop w pewną niższą partię ciała.
Febus był tchórzem a tchórze są be.
Już lepszy złoczyńca od A do Z jak Hyde.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:01, 14 Kwi 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ależ mnie wyjątkowo ubawiła ta recenzja.
Szczególnie ten fragment: "Na programie widnieje duży napis "koncert". Trudno jednak "Notre-Dame l'histoire" nazwać koncertem. Aktorzy wcielają się w postacie, kostiumy i scenografia starają się odpowiadać realiom XV-wiecznego Paryża, a na scenie toczy się akcja oparta o fabułę powieści Hugo"

Tak kostiumy i wizaż, szczególnie z XV wieku... Jestem ciekawa dilera tej pani, skoro te łachy, bo mianem ubioru tego nazwać nie można, są odzwierciedleniem średniowiecznego Paryża.
Szczególnie zaś te mocno umalowane twarze i czerwone paznokcie Fler dy Lys... Shocked
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 1:28, 15 Kwi 2011    Temat postu:

...oraz bardzo umowne i skręcające w stronę Disneya dekoracje. Paryż średniowieczny, istotnie.

Inna sprawa, że ten koncert istotnie nie wygląda jak koncert ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dorothea
Adept


Dołączył: 05 Paź 2010
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce

PostWysłany: Pią 11:58, 15 Kwi 2011    Temat postu:

Co Ty chcesz od paznokci Fleur, są takie... piętnastowieczne :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:00, 15 Kwi 2011    Temat postu:

Dorothea napisał:
Co Ty chcesz od paznokci Fleur, są takie... piętnastowieczne :D


One określają Średniowiecze, którego nie było... :P Ale ta teoria była wysnuta już w innym dziale pod zdjęciami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood


Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:11, 15 Kwi 2011    Temat postu:

Odnoszę nieodparte wrażenie, że pani recenzentka nie bardzo wiedziała, na co się wybiera i po spektaklu nadal nie potrafi tego określić.

Tym niemniej są miejsca, gdzie muszę jej przyznać rację. Głównie tu:

Cytat:
Niestety twórcy "Notre Dame l'histoire" postawili na powrót do przeszłości i zastąpili nowoczesną scenografię wersji oryginalnej (składającą się głownie z kamiennego muru symbolizującego katedrę i metalowych, stadionowych barierek) do bólu oczywistą makietą rodem z disnejowskiego "Dzwonnika z Notre Dame".
To właśnie pozbawienie "Notre-Dame" drugiego dna, odebranie współczesnego wymiaru stanowi największą wadę produkcji. Twórcy oryginalnego musicalu - Luc Plamondon i Richard Cocciante podjęli w spektaklu próbę porównania średniowiecznego Paryża z powieści Hugo ze współczesną Europą. Ogromna ściana symbolizująca tytułową katedrę miała być swego rodzaju alegorią zachodnioeuropejskiego egoizmu. Niejednoznacznie stylizowani Cyganie śpiewający "Włóczędzy są bez praw, już siły brak, bezdomni są bez szans, nie chcecie nas, o Notre Dame schronienie daj, azyl" mogli równie dobrze portretować imigrantów z Afryki i Azji, a narrator - Piotr Gringoire w otwierającej musical piosence wieszczył zmierzch epoki strzelistych wież katedr "nim nastanie nowy wiek". Niestety "Notre Dame l'histoire" nie podąża tym tropem. Mimo, że zarówno utwór "Azyl" jak i "Czas katedr" w widowisku występują, jednak ich współczesne przesłanie, niewystarczająco wyeksponowane ginie gdzieś na scenie wśród tandetnych dekoracji.


Pani doskonale ubrała w słowa to, co w głównej mierze mam do zarzucenia polskiej wersji obok zksiężycawziętych kostiumów i dziwnego makijażu. Kompletne odarcie z kontekstu (i to, mam wrażenie, całkiem nieprzypadkowe, bo tekst bardzo starannie omija nawiązania do wszelakiej inności, np. koloru skóry) i przerobienie na li i jedynie historię miłosną, i to też daleką od ideału.

A zdanie o płynności fabuły mnie ómarło :D :

Cytat:
W jednej chwili Quasimodo próbuje porwać Esmeraldę, w drugiej tancerze próbują powiesić narratora, w trzeciej narrator bierze ślub z Esmeraldą


Jakież to prawdziwe :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Belle
Przypadkowy widz


Dołączył: 29 Cze 2011
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sulejówek/Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:03, 30 Wrz 2011    Temat postu:

3 Grudnia w Sali Kongresowej! Czytając wasze opinie...no cóż, muszę się wybrać! Dla Janusza i Edyty. Tak się szczęśliwie składa że mam "faze" na ten musical, książkę, bajkę i wszystko co się tyczy tego tematu. Czy ktoś się wybiera? Może ktoś szuka kompana??

[przepraszam za bardzo długą nieobecność :( Wybaczcie proszę]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:21, 30 Wrz 2011    Temat postu:

Belle napisał:
3 Grudnia w Sali Kongresowej! Czytając wasze opinie...no cóż, muszę się wybrać! Dla Janusza i Edyty. Tak się szczęśliwie składa że mam "faze" na ten musical, książkę, bajkę i wszystko co się tyczy tego tematu. Czy ktoś się wybiera? Może ktoś szuka kompana??

[przepraszam za bardzo długą nieobecność :( Wybaczcie proszę]


Polska wersja bardzo różni się od tej francuskiej, bo jest okrojona i dość ekhm specyficzna. Ja póki co się nie wybieram, ceny są za bardzo wywindowane, może jak znowu zawita na południe, to się wybiorę. A co do nieobecności, to nie mamy ci co wybaczać. To nie więzienie ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:48, 30 Wrz 2011    Temat postu:

A tymczasem coś z maja, czyli wymarzona rola p. Janusza z NDdP :)))

http://www.youtube.com/watch?v=JS3szbka0uM&list=FL8r3EFe3R5dpQ-q-uK20jcw&index=12
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Belle
Przypadkowy widz


Dołączył: 29 Cze 2011
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sulejówek/Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:15, 30 Wrz 2011    Temat postu:

Ah dziękuje !! Wspaniale. Uwielbiam taki pełny (?) sposób śpiewania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z piekła rodem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:23, 23 Lis 2011    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Krew jaśnista mnie zalewa, jak czytam ten artykuł. Jak można było nie wykupić praw autorskich a teraz twierdzić, że to jest wersja koncertowa i absolutnie nic nie jest kopiowane z oryginału?
*headdesk*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka


Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:31, 24 Lis 2011    Temat postu:

No jak widać było można, tylko obawiam się, że w sądzie udawanie idioty nie przejdzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum W świecie masek Strona Główna -> Sala Prób Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island