Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:30, 19 Sie 2010 Temat postu: Dracula - Franka Wildhorna |
|
|
Dzisiaj z klubem musicalomaniaczek oglądałam Draculę Franka W, oto moje wstrząsająca relacja:
Widziałam to dzieło wcześniej i moja niewiedza tekstowa uratowała mi życie na dłużej niż rok.
Musical w tytule posiadający słowo Dracula, ma z Draculą tyle wspólnego co ja z zakonnicą.
Dracula starzec, kryptogej, daje nam pokaz ekshibicjonizmu przed młodym prawnikiem Jonatthanem. Mężczyzna ów, który jest narzeczonym Miny, astralnej miości Draculi, spędza u niego noc....podczas której trzy ci...panie wampirzyce go molestują. I nie było by w tym nic dziwnego gdyby pani wampirzyczka, która ekhm...dosiada Johnny'ego nie miała doklejonej sztucznej waginy. Shocked -*facepalm
&headdesk naraz*
Właśnie po bara bara z paniami Dracula daje pokaz rozwarcia szlafmycy...
Nie dziwota, że biedny adwokacina się rozchorował...
Później Dracu bierzy przez ocean zimny jak morze z kamienia..( WDF?) do Londynu pełnego anemików. Następnie uwodzi, zwampirza i wykorzystuje seksualnie Lucy- przyjaciółkę Miny a zarazem żonę niepełnosprytnego Artura, bo kocha Minę!- Taaak a logika poszła do lasu i zapytała wilka... Wilku? A może małe bara bara?
Lucy dzielnie chce uratowac nadpotliwy i uber seksi kucyponek Helsing.
Dzielnie macha wielkim ołówko- krzyżem i udaje groooźnego acz bardzo romantycznego i uczuciowego mężczyznę. Jego pieśń o Roseanne, łamie obyczaje i wyznacza nowe trendy. Ćpuństwo rulez!
Jednak nagrodę emo roku, ba nawet millenium przyznejemy Thomasowi B, za song Jeleniu iś libe ciebie... Wywnioskowałam z tej rzewnej pieśni, iż Jelena jest jego stworzycielką.( Za dużo Tru Blut?)
Ach i nie mogę zapomniec o scenach podłogowych Miny, naczelnej biczy spektaklu. Pomijając to, ze Lyn Liechty wygląda w tym make upie jak dama lekkich( a nawet nie lekkich) obyczajów, to postac sama w sobie jest dziwkarska.
Przepraszam za wulgaryzmy i język niegodny pani, ale tu inaczej się nie da.
Cały musical można streścic w kilku zdaniach.
On chce ją przeleciec, ona go nie pragnie ale go pożąda.
Oboje chcą, ale nie mogą, ale jednak muszą.
I moje krótkie orędzie do Franka W i jego librecisty!
Na wielkiego jeża, zerwijcie tą więź astalną z dilerem!!!!
To rzekłam ja Luc...
( A teraz idę na terapię do doktora Jekylla)
P.S Renfield rulez!
P.S 2 Miałam na myśli szlafrok, ale u nas w regionie szlafmyca to czapka jak i również starodawny szlafroczek....
- minka podłogowa...
- minka Helsinga kucyponka
DraCULA Jelena iś libe...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 0:43, 19 Sie 2010 Temat postu: |
|
|
Ja również obejrzałam dziś, w towarzystwie mych przezacnych przyjaciółek, Draculę, wyposażonego w polskie napisy, powstałe dzięki zbiorowemu wysiłkowi kilku forumowiczek, pod przewodnictwem Leleth. Po raz pierwszy dokładnie zrozumiałam co oni tam śpiewają i zdaje się, że zwarzył mi się mózg.
Otóż, proszę państwa, musical ten jest opowieścią o szkodliwości niedostatku seksu. Wyraźnie spragniony seksu jest Dracula, który płonąc pożądaniem pędzi przez pół Europy, po to tylko, żeby prze... ugryźć panienkę, nie będącą tegoż pożądania obiektem. Znaczy taki wygłodozny, że nie strzymał i rzucił się na pierwszą z brzegu.
Rzeczona panienka, Lucy, również jest wygłodzona seksualnie, do tego stopnia, że nie wie czy ona właściwie chce tego Draculi, czy nie, ale go pragnie, ale jednak się boja, ale jednak niech on ją weźmie, ale nie teraz... Mina cierpi na ten sam syndrom, tyle, ze dłużej i boleśniej. Niestety, kiedy Mina i Dracula wreszcie trafiają do łóżka, a raczej na samobieżny katafalk, który przyjechał za Dracem z Transylwanii, wcale nie robi się lepiej. Ona dalej nie wie czy chce, a kiedy się decyduje, on dostaje ataku emo, stwierdza, ze jest dla niej trucizną a nieżycie jest straszne i wogle. Mhrocny Dhramat.
Kontrastem dla niedopchniętych pozostaje nieuleczalnie romantyczny van Helsing, mąż zjedzonej przez Draca żony, który w imię jej pamięci kołkuje teraz wampiry. Zadziwiające, ale to jedyny wątek który mniej więcej ma sens, chociaż romantyzm do Helsinga jako takiego pasuje jak pięść do nosa. Aczkolwiek przyznam, że tego uromantycznionego Helsinga w zasadzie uwielbiam i zgadnijcie dlaczego
Całości dopełnia metaforyka. Czego tu nie ma, zimne nasienie, kamienne morze , "gdybym była wiatrem, byłbyś moją miłością" (Drac jak żaglowiec, kochają go wiatry), tudzież Dracula porównany do akwariowej rybki. Nie żartuję, serio serio, takie porównanie padło. Ponadto nasz wampir najwyraźniej dba o linię, albowiem upiera się polować na krew w mieście anemii, a anemicy to chyba raczej mało pożywna strawa.
Reasumując: wildhorn, jeśli nie znajdziesz dobrego librecisty, to ci zrobię krzywdę, obiecuję. Regularnie paskudzisz sobie dobrą muzykę tekstami wyjętymi z tylnej części ciała i wyzbytymi elementarnej logiki, o urodzie nie mówiąc.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 22:09, 22 Sie 2010 Temat postu: Re: Dracula - Franka Wildhorna |
|
|
lucyferowa napisał: |
Jednak nagrodę emo roku, ba nawet millenium przyznejemy Thomasowi B, za song Jeleniu iś libe ciebie... Wywnioskowałam z tej rzewnej pieśni, iż Jelena jest jego stworzycielką.( Za dużo Tru Blut?)
|
Oj tam, to by było zbyt zwyczajne. A to jest jeszcze bardziej dhrrramatyczne, gdyż Draczowi wcale o żadną Jelenę nie chodzi, lecz o to, że (surprise, surprise) im dłużej żyje, tym bardziej nie wie, czego chce. Jakież to... Wildhornowskie! Draczku, jeżeli w związku z tym również odczuwasz przemożną potrzebę froterowania posadzki, możesz śmiało wpaść na najbliższe sprzątanie, pozwalam.
Chociaż... akwariowy Dracula stworzony przez jelenia... Przeraża mnie fakt, że w tym dziele to się nawet nie wydaje niemożliwe. Cóż, przynajmniej jeśli dorobię się kiedyś akwarium, na pewno nie będę miała problemu z nazwaniem najbardziej mrocznego gupika!
Co do reszty tego jakże genijalnego musicalu, wszystko, co najważniejsze zostało już chyba wymienione, pozostaje mi zatem jedynie podpisać się pod apelem współoglądających: Franiu, odstaw dragi!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 15:25, 08 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
O ile wersja z Graz jest płaska i papierowa, to ta z St Gallen jest wręcz wklęsła... Ostrzegam lojalnie przed oglądaniem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:48, 08 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ona jest wklęsła i astralna, tak, że widzowi samo się pcha na usta pytanie, o to jakich środków psychoaktywnych używali twórcy, bo trudno uwierzyć, że tak nonsensowne dzieło można stworzyć na trzeźwo.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|