Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 20:09, 28 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Leleth napisał: | Ja się wczonsnęłam, bo Zaćmienie nie dostało ani jednej Złotej Maliny... |
Przed Świtem na pewno dostanie komplet. :P
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ayesha
Solista
Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnobrzeg Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:10, 28 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
lucyferowa napisał: | Leleth napisał: | Ja się wczonsnęłam, bo Zaćmienie nie dostało ani jednej Złotej Maliny... |
Przed Świtem na pewno dostanie komplet. :P |
I oby sprawiedliwości stało się zadość!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:50, 28 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Przed Świtem będzie dwuczęściowe także ma przed sobą wielkie perspektywy, jeśli chodzi o zbiór malin
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ayesha
Solista
Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 241
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Tarnobrzeg Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:28, 28 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Skoro już tyle tych malin ma nazbierać to może strzelimy mu podtytuł: "Balladyna"... Oczywiście nikt nie chce tu obrażać Słowackiego...
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 22:30, 28 Lut 2011 Temat postu: |
|
|
Albo W malinowym chruśniaku :P
|
|
Powrót do góry |
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:37, 27 Mar 2011 PRZENIESIONY Nie 17:49, 27 Mar 2011 Temat postu: Trzej Muszkieterowie |
|
|
Odświeżyłam sobie osatnio ukochany film dzieciństwa, to jest "Trzech muszkieterów" z roku 1973 (część druga to "Czterej muszkieterowie", 1974). To jest najgenialniejsza adaptacja powieści Dumasa jaką widziałam.
Gwiazdorska obsada, i to nie gwiazdorska w pojęciu dzisiejszym, czyli dużo osób które są znane, ale nie umieją grać, tylko gwiazdorska w pojęciu ówczesnym, czyli wielkie mnóstwo świetnych aktorów. Charlton Heston, Faye Dunaway, Oliver Reed, Michael York, Christopher Lee, Raquel Welch, Jean-Pierre Cassel, Richard Chamberlain, Geraldine Chaplin, Frank Finlay, panteon całą gębą. I ten panteon bawi się swoimi rolami wręcz upojnie, a razem z nimi bawi się widz.
Do tego znakomity scenariusz, podchodzący do materiału źródłowego ze zdrowym dystansem, a momentami wręcz się nim bawiący. Twórcy wstrzyknęli w Muszkieterów zdrową dawkę angielskiego humoru, momentami zahaczającego o absurd, doprawili mnóstwem bójek, pojedynków, pościgów i ucieczek, wlali kropelkę romansu i wstrząsnęli. Mieszanka wyszła pyszna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:56, 27 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Och, pamiętam ten film! Nieodmiennie kojarzy mi się z Wielkanocą. Zdaje się, że swego czasu chętnie emitowano go na święta, a ja równie chętnie go oglądałam, wówczas jeszcze razem z dziadkiem :) Niestety, było to już bardzo dawno i nie przypominam sobie z tego filmu wiele ponad ogólne wrażenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:16, 03 Maj 2011 Temat postu: |
|
|
To znowu ja, tym razem reklamować będę dzieło, które nie wymaga reklamy, za to przyczepiło się do mnie wręcz strasznie, a mianowicie "Amadeusza" w reżyserii Milosa Formana. W rolach głównych Tom Hulce jako Mozart i Fahrid Murray Abraham jako Salieri, oraz dużo przecudownej muzyki autorstwa Amadeusza.
"Amadeusz" pokazuje nam Wolfganga wielce niepomnikowego, udowadniając przy okazji, że geniusz niekoniecznie musi lądować w ciele dostojnym, zachowującym się z powagą i godnością. Czasami się zdarza, że pakują go w powłokę cielesną krągłego, świntuszącego kurdupla, obdarzonego przy okazji śmiechem który rysuje szkło (i przebija bębenki uszne postronnych).
Najpiere jednak poznajemy Salieriego, człeka skromnego, powściągliwego i pobożnego, nade wszystko miłującego muzykę. Poznajemy jego drogę jako muzyka, uwieńczoną stanowiskiem nadwornego kapelmistrza cesarza Austrii. I wtedy w uporządkowany świat Salieriego wpada, niczym bomba burząca w pudlastej peruce, Wolfgang Amadeusz Mozart. Świntuch, sybaryta i geniusz, posiadający więcej talentu w paznokciu małego palca, niż Salieri w całej swej osobie. I tego jest dla Salieriego za wiele. Czemuż, ach czemuż, Bóg wybrał tego pokurcza? Czemu pobożnemu, pokornemu Salieriemu dał tylko tyle zdolności, by mógł dostrzec i docenić talent Mozarta, ale niewystarczająco, by sam mógł wzbić się na te wyżyny elizejskie? I tak oto w duszy Salieriego lęgnie się diabelski plan...
Film polecam wszyskimi czterema kopytami, jeśli ktoś jeszcze nie widzał, nie tylko miłośnikom Wolfganga, ale także zwykłym kinomanom, jest to bowiem znakomita opowieść o geniuszu, zawiści i tryumfie miernoty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 20:52, 01 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Dawno tutaj nie zaglądałam , ale czuję potrzebę podzielenia się z wami moimi odczuciami po seansie ostatniego potworka Hoffmana.
Bitwa Warszawska, bo o niej mówię, była reklamowana na prawo i lewo i wszędzie gdzie tylko się dało. Do ostatnich poczynań kinematograficznych z pod znaku historii, mam uraz.
Jesteśmy narodem smęcącym i traktującym swoją historię "najnowszą" z pozycji modlitewnej wynosząc się do rangi Chrystusa narodów.
Nie mam nic do religijności, bo wiadome jest nieodłącznie z nami związana, wszak od ponad tysiąca lat jesteśmy chrześcijanami.
Ale miałam nie o tym...
Film można powiedzieć, że jest wielowątkowy, ale na pierwszy plan wysuwa się miłość tancerki kabaretowej Oli i kawalerzysty Jana. On oświadcza się jej i wyjeżdża na front wojny polsko- bolszewickiej. Zostaje skazany na rozstrzelanie za zdradę i sympatyzowanie z bolszewikami. Kara się nie odbywa, gdyż akurat napadają ich źli ruscy. I tak pan ucieka, ale dostaje się pod łapska czekisty Bykowskiego( świetna rola Adama Ferencego). Tymczasem Ola, dowiaduje się o śmierci swojego lowera i wychodzi na scenę z bukietem białych róż, śpiewając..."Rozkwitały pąki białych róż". Sztuczne, mocno przerysowane emocje, rozpaczliwość rodem z trudnych spraw.
Pani naprzykrza się zły kapitan Kostrzewa, który chce ją mieć...
I tutaj najlepszym tekstem(prawdziwym zresztą) posłużył się Bogusław Linda aka Wieniawa. "Czysta wódka, munduru ani honoru nie plami"
Ola razem z koleżankami z rewii załatwia pana Kostrzewę, wlewając mu lejem(ciemnym) mieszankę szampana i spirytusu. Pan zostaje wystawiony przed drzwi instytucji w przebraniu bolszewickim.
Tymczasem Jaśko jest nadal w łapskach Bykowskiego, który wyśmienitym chamem jest. Ma żonę, po zamordowanym carskim oficerze, która usługuje mu min w leczeniu hemoroidów.
I tak nasz główny lower jedzie z panem czekistą przez pola, kiedy następuje atak Polaków. Jan ucieka, Bykowskiego morduje ranna żona, po czym kona w ramionach Polaka.
Jaśko ucieka i przez przypadek napada go zgraja Ukraińców. Zostają zastrzeleni i tutaj na koniu wjeżdża Sotnik Kryszkin aka Domogarow <3 Moje serce bije szybciej. Całe dziesięć minut Saszki i jego historii i od razu film staje się piękniejszy.
Następnego dnia Jan podąża dalej, tymczasem Nacia postanawia wstąpić do wojska.
I tutaj pojadę skrótowcami, bo opisać te wszystkie wstrząsy i napaści jest mi niezwykle ciężko. Oboje chociaż w innych miejscach, są w środku wojennej zawieruchy. Wybuchy, konie, granaty, fruwające nagrobki, nogi ręce i wiadra sztucznej krwi. I oczywiście heroiczny duchowny Skorupka niczym Eżo, jeno zamiast flagi w ręce dzierżył krucyfiks.
Dzielni Polacy bijący oprawców, Stalin bez mózgu, Lenin -idiota i my lud waleczny patataj patataj...
Połowa znajomych "Nataszki i Borysa" ginie a oni cudem odnajdują się w szpitalu.
Podsumowując.
Hoffman lubi Olbrychskiego, Żebro i Domogarowa. Aktorzy drugoplanowi wyśmienici, batalistyka znośna, jednakże OiM i reszta trylogii to nie jest. Nataszka- gorzej niż kij od mopa, Szycu tendencyjny.
I tutaj mój postulat.
Wstańmy z kolan i zróbmy dobry film, bo historii do filmowania jest dużo a taka barykada dziejowa powinna być należycie nakręcona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|