Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:50, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
I znowu przychodzi mi pisanie swojej relacji, po tak obrazowym przedstawieniu sprawy przez koleżankę Leleth.
To może po kolei od podróży, gdyż nie mogę sobie odmówić tej przyjemności i w każdym poście opisuję drogę przez mękę. Jednakże moi mili zaskoczę was, bo podobnie jak moja przedpiśczyni nie mogę się przyczepić do Polskich Kolei Państwowych. Towarzystwo w pociągu jak zwykle zacne, najpierw w postaci towarzyski Leleth( mojej bastiońskiej ostoi) a z powrotem Wiedźmy, chociaż tylko na odcinku Katowice- Kraków. Ponarzekam jednak na Katowice a mianowicie na to, że zniknął stary dworzec PKP i trzeba go dziwnie obchodzić, tak że normalny człowiek gubi się w labiryncie uliczek. Ale jakoś dotarłyśmy do miejsca naszego zakwaterowania.
Zakończę moje(nasze) wstrząsające przeżycia przed spektaklowe tym, iż wpadłyśmy do TR jak na zapalenie płuc w ostatniej chwili. Tutaj muszę wyrazić wdzięczność mamie Angie, za to że odebrała nam bilety.
Uwaga przechodzę do spektaklu!
Zacznę od tego, że naczekałam się ponad rok na kolejne spotkanie z Jekyllem&Hyde'm. Każdy, kto mnie zna, wie że jest to mój absolutnie ukochany spektakl. Żaden inny nie wywołuje we mnie takich dreszczy i wstrząsów i podnosi poziom adrenaliny, jak i również hormonu szczęścia.
Ponieważ na spektaklu nie byłam ani pierwszy, ani nawet drugi raz to pozwolę sobie skupić się na bohaterach i całej reszcie, nie robiąc wywodów na temat przekazu, gdyż Kasia pięknie to opisała.
Jekyll&Hyde Na samym początku poczułam się trochę dziwnie, że mój ulubiony psychiatra wychodzi w Valjeaowej brodzie, trochę się wstrząsnęłam, że siedzę na wygodnym fotelu a łóżko ojca Henry'ego nie wjeżdża na super wypasionej inteligentnej platformie. :P Szybko jednak dałam się porwać w wir dwóch światów dobra i zła. Po roku przerwy obawiałam się troszeczkę, że J&H będzie mało ograny i trochę zardzewiały ale pozytywnie się zaskoczyłam. Pan Janusz jak zwykle fenomenalnie wczuł się w rolę i wyprawiał rzeczy o którym się niektórym nie śniło. To jest ten moment w środę wbiło mnie w fotel, jakby ktoś wtedy zrobił mi zdjęcie, to na pewno miałabym w oczach gwiazdy! W czwartek niestety dostałam głupawki, gdyż przyszło mi siedzieć w bliskim sąsiedztwie pana Marcina(ADHD) Rychcika i jego EMOcje mnie zdekoncentrowały. Uwielbiam rozmowę Henry'ego z Emmą na przyjęciu zaręczynowym i ten prawie pocałunek, który przerywają sir Danvers i John. To pokazuje, że miłość tych dwojga była czysta jako ta niewinna lilija i śnieg lśniący w promieniach słońca. Moja miłość do doktora jest wielka, ale równie wielkim uczuciem darze jego alter ego. Edward był awesomatyczny i odpowiednio zwierzęcy. Ten błysk obłędu w oczach i zwierzęce ryki, to coś co tygryski lubią najbardziej, szczególnie te, które już zwątpiły.
Niebezpieczna gra zawsze wprowadza mnie w stan euforii a że siedziałam na obu spektaklach tak, że miałam to dosłownie na wysokości oczu, mogłam się poprzyglądać. Między Edwardem a Lucy jest taka chemia i żar uczuć, że zasiliłoby to pól aglomeracji śląskiej.
Konfrontacja i Alive kocham, kocham, kocham...- tylko tyle jestem w stanie o tym powiedzieć.
Ech przechodzę do pozostałych postaci.
Emma Podwójna Emma w wykonaniu Pani Alonki to miód na me uszy i serce. Kocham ją miłością wielką a jej wokal i zaśpiew wschodni jeszcze bardziej. Uwielbiam jej interakcje z Jekyllem. W duetach z Henry'm, Emma miała ochotę dotknąć jego policzka, ale uniemożliwiało jej to bujne owłosienie pana Janusza. :P
Lucy I tutaj jak zwykle brakuje mi słów. Jedyne sensowne, co w tej chwili przychodzi mi do głowy, to ochota zamiany Fantyny w Romie.
Wioletta ma taki power w głosie, że nie tylko zagłuszyłaby romskie aktorki, ale i co niektórych aktorów o donośnych głosach. Jest rewelacyjna.
Rada Lady B, moja idolka z całą swoją paletą dziwnych min i odzywek. A jej szturchanie Emmy po policzkach z odgłosami:Tititi, dosłownie mnie ómarło.
Archino jest na pewno bratem bliźniakiem Herbatnika, a jego dyrygowanie na występie Lucy jest bezcenne. Powiadam wam, że chętnie zaprosiłabym go do machania batutą w Romie.
Świrki i Cienie to absolutny atut tego spektaklu i świetna zabawa dla wszystkich. Oczywiście na pierwszy plan wysuwa się pan Charyzma vel Włoś. Urzekła mnie jego historia o deszczu, katar i brak tabletek. Razem z chłopakami w gorsecikach dawał czadu! Całuśnośc 200%, tyle pań zostało obdarowane jego względami. Ach i och...
Chwastowi w środę lekko osuwał się gorsecik i bidulek musiał go sobie poprawiac. Doceniam zaangażowanie Dominika Koralewskiego, który robi genialne miny, lecz dalej postuluję o karnecik na siłownię. Wolę Koralika, w formie wczesnych Jesusów. Tancerze jak zwykle awesomatyczni, tak mi ich brakuje w Romie. W ogóle w teatrze na poziomie europejskim brakuje mi większości zespołu Rozrywki.
I oczywiście muszę wspomnieć Dżewo, który swoimi obleśnymi minami w Czerwonym Szczerze, obrzydził mi tą scenę. Dobrze, że jest alternatywa i można patrzeć na przyjemne oblicze Jekylla :)
Rzeczy bardzo zabawne:
- podczas Alive Jekyll transformując w Hyde'a przywalił o element wyposażenia laboratorium.
- Zoologiczne odgłosy biskupa, od chrumkania po pomiaukiwanie
- Opadający gorsecik Chwasta.
- Dyrygentura Arczino :)
Rzeczy mało zabawne:
Marcin Rychcik i jego zachowanie.
Posłużę się cytatem z LM: Drogi Rychciku toż to wstyd! Jesteś w teatrze a nie w cyrku(oborze). Musiałam, to napisać, gdyż nienawidzę buractwa i braku kultury. Nie po to człowiek telepie się tyle czasu, żeby wysłuchiwać jęków, charków i nieuzasadnionej ekstazy wyżej wymienionego.
Bawienie się telefonem w teatrze jest dziecinne i głupie w młodym wieku, gdy samemu się jest aktorem, jest to wyraz braku szacunku do kolegów po fachu i publiki.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich z którymi miałam przyjemność rozmawiać pod teatrem( w teatrze), jak i również moje zacne współtowarzyszki :*
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:59, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Niewiele mogę tu dodać, poza tym, że pana Koralewskiego chyba jednak ostatnio ubyło trochę, także nie wyganiaj go aż tak mocno na siłownię Przybyło za to pana Dżewo Chudzińskiego, który się nieodmiennie wczuwa do głębi w orgietkę w Czerwonym Szczurze, co z kolei mnie nieodmiennie bawi
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:15, 11 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
EineHexe napisał: | Niewiele mogę tu dodać, poza tym, że pana Koralewskiego chyba jednak ostatnio ubyło trochę, także nie wyganiaj go aż tak mocno na siłownię Przybyło za to pana Dżewo Chudzińskiego, który się nieodmiennie wczuwa do głębi w orgietkę w Czerwonym Szczurze, co z kolei mnie nieodmiennie bawi |
Ja nigdzie Dominika nie wyganiam, tylko wyrażam swoją opinię, że wolałam go tych kilka lat temu. :P
Nie cierpię sceny w "Czerwonym...", jest tak obrzydliwa... Uważam tą dosłowność, za zbędny dodatek do spektaklu.
Jako osoba nie mająca kilku, tylko troszkę więcej lat, wiem co robi się w burdelach, nie potrzebuję demonstracji. Ale dzieła Franka W, bez przybytku rozkoszy, byłyby niczym. ;):P
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 22:06, 16 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Gwoli uzupełnienia naszych relacji, kilka fotek autorstwa mamy Angie :)
Dokumentacja Jeana Valjeana, Jekylla&Hyde'a Jesus Christ Superstara lub jak kto woli doktora Krucińskiego
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aś
DżoanaWu-Hyde - prawa ręka bossa
Dołączył: 23 Lut 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Częstochowa
|
Wysłany: Czw 19:26, 24 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Standardowo z opóźnieniem (ale tylko dwutygodniowym :lol: ) przyszedł czas najwyższy na moją relację z J&H na których, razem z tu, na tym forum, zgromadzonymi dziewczętami byłyśmy obecne w dniach 9 i 10 marca.
Wyczekiwany, upragniony, utęskniony spektakl. Po ponad rocznej przerwie, dane było mi go ponownie zobaczyć. Sama nie wiem czy to dobrze, bo teraz tęsknota jest jeszcze większa :(
Bo kiedy będziemy mogły go ujrzeć jeszcze na deskach teatru Rozrywki? W tym sezonie na pewno nie, więc mam ogromną nadzieję, że na początku przyszłego pojawi się jakiś secik ;)
Jednak nie ma co oszukiwać - głównym powodem, dla którego jeżdżę na ten spektakl jest Janusz Kruciński. Nie widziałam pozostałych dwóch panów grających J&H, ale czytając/słuchając opinii znajomych, nie ma czego żałować. Szczególnie mam tu na myśli pana Rychcika (którego wyczyny na widowni podczas spektaklu 10 marca jeszcze bardziej mnie zniechęciły go zobaczenia go w tej roli ), więc nawet będę miała możliwość jechać, na J&H z jego udziałem, to raczej podziękuje (chyba, że będzie to wyjątkowa okazja)
Jekyll & Hyde jest tylko jeden :D ;)
Spektakl 9 marca, podobał mi się bardziej, jednak 10 marca miałyśmy lepsze miejsca, które znajdowały się trochę dalej od sceny (w związku z czym, aby obserwować akcje dziejącą się nad sceną, nie musiałam zadzierać głowy do tyłu). Jednak odbiór musicalu zakłócił mi pan, o którym już wyżej wspomniałam. Wydawało mi się, że wszystkich widzów na widowni, tak samo obowiązują zasady kulturalnego zachowania i nie przeszkadzania innym obecnym na sali (a także aktorom na scenie...). Jednak chyba się myliłam. Nie będę pisać więcej już na ten temat, bo dziewczyny w swoich postach powiedziały wszystko.
Wracając do spektaklu, jak już wspomniałam ten z 9 marca, (mimo minimalnie ograniczonej widoczności) podobał mi się bardziej. Coś za coś. Siedząc tak blisko sceny, bardzo dobrze widać twarz i mimikę aktorów, którą uwielbiam obserwować. Z bliska lepiej też ogląda mi się sceny, w których bohaterowie są sami na scenie - łatwiej mi wtedy skupić uwagę.
Ten spektakl w mojej opini, w jest całości doskonały. Nie ma piosenek ani scen które podobają mi się mniej czy bardziej. Wszystkie są tak samo dobre. Jest to widowisko na najwyższym poziomie i nie ma tu mowy o słabych punktach.
Teraz chciałabym wspomnieć co nieco o postaciach występujących w spektaklu.
Już na samym początku Jekyll poruszył mnie w pierwszej piosence, śpiewanej do swojego ojca "...będę przy Tobie aż minie twa noc i mogę Ci przysiąc, że znajdę odpowiedź, że będę jej szukał do końca mych dni”. Piękne. Pan Janusz niesamowicie odwzorowuje emocje głównego bohatera: bezsilność wobec Rady Nadzorczej (czyt. bandy hipokrytów). Euforia w "To jest ten moment", niepohamowana radość że wreszcie dokona tego, o czym tak długo śnił. I początek koszmaru. Kolejne przemiany w Hyde'a które niszczą wszelkie jego marzenia. Staje się mordercą, a przecież chciał wyzwolić świat od zła, "od gniewu i wojen, gdzie nie zabija już nikt". Eksperyment kończy się tragicznie nie tylko dla niego, ale również dla jego otoczenia
W wykonaniu pana Janusza, postać J&H jest idealnie odegrana, nie tu mowy od nadinterpretacji, przerysowaniu albo zbyt jednostajnej grze. Przez cały spektakl Janusz Kruciński gra całym sobą, nie ma tu mowy o odpuszczaniu sobie chociażby na chwilę. Cały spektakl jest grany na bardzo wysokim poziomie.
Duże wrażenie wywarła na mnie także Wioletta Białk odgrywająca rolę Lucy Harris. Jaki ona ma kawał głosu! Potrafi śpiewać zarówno delikatnie, jak i z pazurem w głosie, za co wokalnie, dla mnie, jest bezbłędna. Aktorsko również. „Niebezpieczna gra” – cudo. Chyba nie jestem w stanie napisać nic więcej. Jest po prostu świetna i nie podlega to żadnej dyskusji ;)
Podziwiam panią Alonę Szostak za grę oraz wokal, natomiast postać Emmy jakoś niespecjalnie przypadła mi do gustu. I te stroje…
Napomknę jeszcze o zespole wokalnym i baletowym TR.
Bardzo podobają mi się wszelkie układy choreograficzne oraz sceny zbiorowe. Aktorzy TR mają albo lepszą dykcje od aktorów grających w Romie, albo w teatrze jest lepsze nagłośnienie (albo i jedno i drugie) bo nie mam problemu ze zrozumieniem tekstów przez nich śpiewanych.
Pragnę dodać, że sama wizyta w Teatrze Rozrywki jest przyjemnością - wygodnie fotele, które nie skrzypią przy wykonywaniu najmniejszego ruchu, brak cały czas samo otwierających się drzwi (kto był w Romie, ten wie o co chodzi) czy zaduchu na sali. Można swobodnie przejść się w foyer, bez przeciskania między tłumem ludzi, nie ma kilometrowej kolejki do łazienki. Wiadomo, do teatru idzie się na spektakl i dla aktorów, ale miło by było, gdyby teatr zadbał także o widza.
Na sam koniec bardzo chce podziękować moim kompankom za "tyły" i baaardzo mile spędzony czas Byle do następnego
Ostatnio zmieniony przez Aś dnia Czw 20:01, 24 Mar 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:09, 24 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
To ja jeszcze dodam, że jak zwykle w Teatrze Rozrywki mam problem z niedomiarem oczu. Mianowicie wszędzie na scenie dzieje się coś ciekawego, i na dole i po bokach i na galeryjce u góry, a niekiedy również na widowni. W związku z czym dwie pary oczu to za mało, żeby móc to wszystko ogarnąć i niczego nie stracić, a że darzę sekcję taneczną chorzowskiego zespołu płomiennym uwielbieniem (pana Włosińskiego zaś zwłaszcza bardzo), usiłuję nie gubić ich z oczu, a tu mi się pojawiają genialni aktorzy pierwszoplanowi, wszystkie te cudowne perełki drugiego planu i ostatecznie kończę z dzikim oczopląsem. Aczkolwiek jest to w zasadzie przyjemna forma oczopląsu ;)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kelias
Bywalec teatru
Dołączył: 11 Lut 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Siedlce/Lublin
|
Wysłany: Czw 20:16, 24 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Czytając o Waszych wrażeniach mam coraz większe wrażenie, że mieszkam po niewłaściwej stronie musicalowej Polski. Nie wiecie może, czy będzie jeszcze można zobaczyc Pana Janusza w J&H? Nie przyjmuję do wiadomości innej odpowiedzi niż ,,tak" :P
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 20:37, 24 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Kelias napisał: | Czytając o Waszych wrażeniach mam coraz większe wrażenie, że mieszkam po niewłaściwej stronie musicalowej Polski. Nie wiecie może, czy będzie jeszcze można zobaczyc Pana Janusza w J&H? Nie przyjmuję do wiadomości innej odpowiedzi niż ,,tak" :P |
Myślę, że...tak. :P Ale na pewno nie w tym sezonie, jak napisała Aś. A co przyniesie, kolejny sezon, tego nie wie nikt. To zależy też od Romy i grafiku pana Janusza :)
Ale nie traćmy nadziei.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 11:13, 20 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Tak sobie w przerwie mycia okien szukałam różnych wersji, jednej z moich ukochanych piosenek. Mówię tutaj o In his eyes.
I trafiłam na wykonanie Marty Czerskiej i Edyty Krzemień.
http://www.youtube.com/watch?v=sJaAUN5y4XA- konkretnie to wykonanie.
I doszłam do wniosku, że panie nie bardzo zrozumiały o czym ta piosenka jest.
Wedle mojego mniemania piosenka jest bardzo emocjonalna. Bo w końcu zarówno Emma jak i Lucy śpiewają o mężczyźnie którego kochają. I to jest dość burzliwa miłość, pełna cierpienia, wbrew rozsądkowi, naprzeciw konwenansom a zarazem delikatna i piękna.
Trzeba znaleźć taki złoty środek, jak zaśpiewać to z uczuciem, ale bez przesadnej delikatności. I tymże wykonaniem, niestety się zawiodłam. Wokale obu pań dobre, wszak Edytę słyszałam kilka razy na żywo, ale zupełnie beznamiętne. Nie wstrząsnęłam się,nie przeleciało mi stado galopujących mustangów. Ot, poprawnie zaśpiewana piosenka.
http://www.youtube.com/watch?v=3iCR1QOFdDY - nikt niestety nie pobije tego duetu.
Ostatnio zmieniony przez lucyferowa dnia Śro 11:18, 20 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:37, 20 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ja mam takie wrażenie, że paniom się wydawało, że to taka słodka balladka miłosna jest i odrobina sebrzystego trelu wystarczy. Otóż nie jest i nie wystarczy, bo, jak słusznie zauważyłaś, to jest miłość wbrew konwenansom, burzliwa, a przy tym niełatwa. Obie damy, śpiewając tę piosenkę znajdują się w dość trudnym momencie życia, targane rozmaitymi rozterkami i lękami, poza tym cały ten musical jest raczej mroczny i dotyka takich więcej ponurych kwestii. Zatem śpiewanie tego w klimacie "słodka miłość" jest dużym błędem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ilmariel
Pani z lasu Sherwood
Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 226
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:15, 07 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Mnie się podoba. Zarówno Malwina, jak i Wera mają bardzo ładne głosy i przyjemnie się ich słucha. Z pewnością nie jest to wykonanie tej samej klasy, co pań z Rozrywki, ale też wiadomo, że dziewczyny z Romy nie dysponują (mam nadzieję, że mogę powiedzieć "jeszcze" ;) ) aż takim doświadczeniem i warsztatem, co Alona Szostak i Wiola Białk.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Leleth
Kucyponkowy dealer fangirlizmu
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 208
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:57, 07 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Ujmijmy to tak, jak nie mam wizji, a samą fonię, to jest przyjemnie. Na pewno o wiele lepiej niż Edyta z koleżanką, choć oczywiście poziom Alony i Wioli to nie jest. Co prawda Wiola jest dla mnie niedościgniona, ale mam nadzieję, że dziewczynom sodówka nie uderzy do głowy i będą się jeszcze rozwijać, a nie uwsteczniać ;). Chociaż tu nie tyle mi chodzi o same walory głosowe tudzież techniczne, co o dojrzałość wewnętrzną i przemyślaną interpretację/
|
|
Powrót do góry |
|
|
lucyferowa
Devil in disguise - Pani Prezes
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 1083
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z piekła rodem Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 14:59, 07 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Malwinę spokojnie obsadziłabym w roli Lucy, gdyż ma ku temu warunki i power w głosie. :)
Natomiast Weronika jest jeszcze młodziutka i wszystko przed nią. Ale to wykonanie, po odsączeniu wizji jest moim zdaniem ok, czego nie mogę powiedzieć o Edycie Krzemień i Marcie Czerskiej. :P
Ostatnio zmieniony przez lucyferowa dnia Pon 15:00, 07 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
EineHexe
Pani Ołówkowa, adminka
Dołączył: 11 Lut 2010
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 17:03, 07 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Ciemność wykryto, dramatyzm obecny, siła takoż, ja jestem na tak! Edyta i Marta mogą się schować, natomiast Alona i Wiola... to Alona i Wiola, wyższy poziom zaj...edwabistości I zaskakują mnie możliwości wokalne Wery, bardzo pozytywnie mnie one zaskakują :D
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|